Chociaż na wielu przyjęciach weselnych bywałam, szczególnie dwa z nich utkwiły mi w pamięci. Pierwsze to wesele mojego brata ciotecznego Mirka, które się odbyło w przepięknym mieście we Wrocławiu, drugie zaś, to przyjęcie weselne w „swojskiej” atmosferze wiejskiej w schronisku w górach. Było to wesele mojej najbliższej przyjaciółki Krysi.
Jak przeróżne to
Autor: desbyrnephotos
Źródło: http://www.flickr.com
były wesela! Pierwsze: elegancja-Francja, drugie: regionalne, luźne klimaty, regionalna kapela, ognisko, oscypek z grilla, tubylcze duszonki, pieczone kartofelki i ludowe przyśpiewki. Nie powiem – na weselu kuzyna także atrakcji bez liku: ogromny tort, sztuczne ognie, fontanny z czekolady. Towarzystwo eleganckie, wystrój jak w dworze, najbardziej popularny z zespołów weselnych we Wrocławiu, a prócz tego najęta trupa aktorów z miejscowego teatru, którzy pełnili rolę magików, i wyczarowywali parę bielutkich gołąbków z czarodziejskiego kapelusza. Naprawdę, magiczna noc! A jedzenie … ach te przepięknie przybrane okrągłe stoły pełne potraw z których niektóre było mi dane po raz pierwszy próbować w życiu. Podobna uczta zdarza się nie często.
Ale powróćmy do górskiego schroniska. Tam to, pod rozgwieżdżonym niebem, płonęło ognisko, które przeskakiwali rozbawieni goście mojej góralskiej przyjaciółki. Ja również (po wypitym toaście jednym i drugim) tylko zgadywałam co iskierką a co gwiazdą na jaskrawym niebie …
Wejdź na ten link a odnajdziesz wskazówki z www (https://kartkownia-zaproszenia.pl/kategoria/pudelka-na-koperty/pudelko-na-koperty-gold-rush) stworzone dla osób zaintrygowanych nakreślanym w tym artykule tematem.
Uczta trwała całą noc. Na stołach jadło drwala i tym podobne przysmaki. Kapela góralska „rżnęła” na całego, a okazało się że w swoim repertuarze miała wcale nie mniej niż zespoły muzyczne we Wrocławiu (kliknij tutaj…), tak więc zabawa była wystrzałowa i każdy z gości był zachwycony.
Noc upływała szybko i mile. Sukienki ślubne zarówno panny młodej z Wrocławia jak i panny młodej-góralki były urocze chociaż zupełnie różne: Wrocławianka w stylowej sukni ślubnej, sięgającej podłogi, śnieżnobiałej i szeleszczącej zdawała się panią na włościach w tych komnatach, tymczasem przyjaciółka-góralka w swej kremowej sukience sięgającej nieco za kolana, z kwieciem wplecionym we włosy i sznurem drewnianych, czerwonych korali wokół szyi i jej mężczyzna w góralskim kapeluszu z piórem też przedstawiali uroczy widok (szczególnie przydatny serwis). Pięknie wyglądali na zdjęciu na tle górskiego krajobrazu. Obydwa wesela – acz tak rozmaite – okazały się być niezwykłe i oba weselnicy z całą pewnością będą długo, długo pamiętać. I ja tam byłam, wino i miód piłam…